Categories
Muzyczne wizje, czyli moja wyobraźnia

Artysta

Nie ma ani nocy, ani dnia. Słońce świeci bardzo jasno. Oświetla jednak tylko rozległy ogród, wokół którego panuje gęsta ciemność.
W ogrodzie stoi sadzawka, w której pływają małe rybki w kształcie dzwoneczków. Słychać plusk wody i delikatny dźwięk, kiedy uderzają o siebie. Błyszczą w słońcu.
Na skrzypcach gra mały chłopczyk imieniem Imris.
Gdzieś daleko ktoś rozplątuje brzęczące, zardzewiałe łańcuchy.
Szumią drzewa.

Nie ma ani nocy, ani dnia. Słońce świeci bardzo jasno. Oświetla jednak tylko rozległy ogród, wokół którego panuje gęsta ciemność.
W ogrodzie stoi sadzawka, w której pływają małe rybki w kształcie dzwoneczków. Słychać plusk wody i delikatny dźwięk, kiedy uderzają o siebie. Błyszczą w słońcu.
Na skrzypcach gra mały chłopczyk imieniem Imris.
Gdzieś daleko ktoś rozplątuje brzęczące, zardzewiałe łańcuchy.
Szumią drzewa.
Dzwonki wiszą w powietrzu i dźwięcznie śpiewają.
Postać w czarnej sukni przemyka szybko i zapada mrok, który znika, gdy postaci już nie widać.
Wysoki, ceglany mór przewraca się i rozsypuje na kawałki. Cegły rozsypują się na wszystkie strony.
Po trawie chodzą malutkie zwierzątka podobne do biedronek, tylko z króciutkimi nóżkami.
Cegły leżą porozrzucane dookoła.
Imris podchodzi do stołu, na którym stoją szklane kieliszki do wina i przewraca je po kolei.
Pojawia się bury kot. Miałczy krótko i odbiega.
Imris bierze leżące na trawie blaszane garnki i zaczyna je toczyć prosto przed siebie z głośnym stukotem.
Bury kot znów szybko przebiega i miałczy. Nie ma go tam, dokąd pobiegł.
Z oddali wieje silny wiatr. Wyje piskliwie. Ma kształt długiego, cienkiego kija. Po chwili cichnie.
Dzwoneczki dzwonią w trawie. Nigdy nie przestaną.
Mały Imris gra na skrzypcach melodię, która nigdy nie zostanie przez niego do końca zagrana. Przebiegi dźwięków są haotyczne i pełne uczuć, które malują na twarzy chłopca barwne światła radości i mgliste cienie melanholii.
Ćwierkają ptaki.
Malutki zamyka oczy i zasypia.
Dzwoneczki dźwięczą w trawie i na drzewach.
Wiszą na gałęziach.
Mały muzyk dalej gra – cichutko, delikatnie.
Dzwoneczki zadzwoniły dużo głośniej.
Chłopczyk zaczyna grać żywiej.
W powietrzu latają malutkie, skrzydlate dziewczynki.
Kryształowe kulki rozsypują się w powietrzu.
Biegnie przestraszona kobieta. Mówi coś, ale nikt jej nie słyszy. Krzyczy coraz głośniej. Ma rozwiane włosy. Dołączają do niej ludzie w czarnych maskach. Mówią męskimi głosami. Nie słyszą się wzjajemnie. Każdy z nich jest gdzie indziej, w odrębnym świecie.
Imris bierze dzwoneczki i gra prostą, dziecinną melodię, w której powtarzają się te same cztery dźwięki. Nic nie słyszy. Śpi spokojnie z uśmiechem na małych usteczkach.
Postaci w maskach zlewają się z powietrzem i milkną.
Trawa plącze się i tworzy gęstą sieć, która unosi się w górę i szumi przeciągle.
Woda syczy w sadzawce.
Pachnie rumiankiem.
Sieć wspina się po drzewie.
Chłopczyk dmucha do sadzawki i woda unosi się w górę. Tworzy nad jego główką niebieską kopółę.
Malutki śmieje się głośno.
Wodna kopóła szybuje w powietrzu. Unosi się nad głową chłopca. Jest coraz niżej, niżej i jeszcze niżej… Opada miękko. Przykrywa go od stóp do głów, po czym unosi się wraz z nim i leci w niebo.
Wodna kopóła szybuje z pluskiem w powietrzu. Otacza Imrisa który śmieje się od ucha do ucha.

King Crimson – "Larks' Tongues in Aspic, Pt. 1"

Zmodyfikowany

4 replies on “Artysta”

W pewnym sensie to wszystko odzwierciedla to, co siedzi w mojej głowie? Straszny bałagan, prawda? Hehehehehe

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink